top of page

Nowy Renault ZOE

Renault szczyci się dużym udziałem w rynku aut elektrycznych w Europie. W dużej mierze rzutuje na to sprzedaż we Francji, gdzie od lat panuje moda na rodzime pojazdy i wymóg kupowania aut elektrycznych przez instytucje państwowe. Trzeba przyznać, że już od lat 90-tych na francuskim rynku pojawiały się krótkoseryjne, całkiem dopracowane pojazdy, będące konwersjami aut spalinowych: Peugeot 106, Saxo i Berlingo electrique. Na początku tej dekady pojawiła się cała seria zero emisyjnych aut Renault, wśród których był nieudany

Z.E., ale też obecny w ofercie do dziś elektryczny Kangoo Z.E.

Piszę trochę o historii, bo mam wrażenie, że Francuzom długo nie udało się stworzyć, mimo zdobywania doświadczeń przez ostatnie 30 lat, takiego elektrycznego auta, które mogłoby rzeczywiście podbić rynek. Gdy w 2012 roku w sprzedaży pojawiło się Renault Zoe, wydawało się, że nastąpi przełom.

Od momentu wprowadzenia na rynek do maja 2019 r. sprzedano 150000 sztuk Zoe i producent chwali się, że jest to najczęściej kupowane auto elektryczne na starym kontynencie. Trzeba brać poprawkę na to, od czego rozpocząłem: wielką miłość Francuzów do swoich aut. Na innych rynkach Zoe nie stało się wielkim hitem. Nie mogło rywalizować z iPhonami wśród EV, czyli autami Tesla Motors. Nie stanowiło też groźnej konkurencji dla wygodniejszego i bardziej funkcjonalnego Leaf’a. Przegrywało u nas nawet z importowanymi zza oceanu elektrycznymi zabawkami, jak Fiat 500e, bo brakowało mu stylu i… baterii. Przez wiele lat koncern Renault sprzedawał bowiem „gołe ZOE”, a baterie trzeba było dzierżawić. Na rynku wtórnym stanowiło to duży problem, bo sprowadzanych pojazdów nie można było w łatwy sposób doposażyć w akumulatory i w związku z tym stawały się właściwie bezużyteczne.

Druga generacja Zoe zadebiutowała 30.11.2016 r. i wówczas zaimplementowano (nadal dzierżawione) większe, 40 kWh pakiety akumulatorów, które dawały możliwość przejechania nawet do 300 km, na jednym ładowaniu. Moim zdaniem II generacja, to był raczej face lifting pierwszej, ale trzymajmy się dla porządku nomenklatury Renault. Również tym razem Zoe nie zawładnęło masowo sercami kierowców, prawdopodobnie z powodu przestarzałego wnętrza i kłopotu z akumulatorami.

Może teraz nastąpi prawdziwy przełom i nowe Zoe będzie tym francuskim elektrykiem, który zjedna sobie życzliwość setek tysięcy nie tylko francuskich kierowców, ceniących zalety elektromobilności.

To, co najistotniejsze w aucie elektrycznym – zasięg, w Zoe III, ma stanowić jego mocną stronę. Bateria (sprzedawana w komplecie z autem, nie dzierżawiona) o pojemności 52 kWh zapewni do 390 km (WLTP), przy zachowaniu wielkości poprzedniej baterii.

Jeśli chodzi o ładowanie, to ujawnione dane też brzmią zachęcająco.

Ładowanie od 0% do 100% potrwa 9 godzin i 25 minut przy użyciu 7 kW Wallbox’a i pokładowej ładowarki. Z tzw. słupka możemy podać 22 kW prądu przemiennego przez złącze typu 2, co pozwala odzyskać do 125 kilometrów zasięgu w ciągu 1 godziny.

Zoe III będzie można ładować też prądem stałym do 50 kW, czyli na przykład w 30 minut uzyskamy wystarczająco dużo energii, aby pokonać około 150 kilometrów.

Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w mniej niż 10 sekund. Tu pojawia się pytanie o ile mniej, bo 10 s to nie jest wynik rewelacyjny dla EV. Kierowcy aut elektrycznych, czy się do tego przyznają, czy nie, zazwyczaj cenią sobie możliwość raptownego przyspieszenia i zawstydzenia posiadaczy aut spalinowych.

Producent chwali się, że silnik R135 ma moment obrotowy 245 Nm, co pozwala na przyspieszenie od 80 do 120 km/h w 7,1 sekundy.

W anglojęzycznej informacji o nowym Zoe wymienia się nowoczesne atrybuty, jak: system Renault EASY CONNECT, duży, 10-calowy wyświetlacz kierowcy, 9,3-calowy ekran dotykowy, system multimedialny Renault EASY LINK i nowy tryb miejski.

Bardziej drapieżny styl nadaje autu przedni zderzak z chromowanymi elementami. Światła mijania i przeciwmgłowe są LED-owe, podobnie jak wszystkie tylne.

Mocnym argumentem przemawiającym za nowym Zoe jest całkowicie nowe wnętrze. W przeciwieństwie do wersji dotychczasowej umieszczono tu miękkie, elastyczne tworzywa, a matowa faktura przeprojektowanego panelu sterowania tworzy podobno bardzo przytulną atmosferę. Do wykończenia wersji ZEN służy nowa tapicerka z tkaniny pochodzącej w 100% z recyklingu.

Zeo III wyróżniać będą trzy nowe kolory nadwozia: Celadon Blue, Flame Red i Quartz White. To nowe kolory, choć w gamie są także do wyboru inne, już spotykane.

Pojawi się też nowa dźwignia zmiany biegów z trybem B (wzmożona rekuperacja),

automatyczny hamulec postojowy, możliwość ładowania indukcyjnego… ale niestety tylko baterii telefonu, nie auta. Izolująca akustycznie szyba przednia zmniejszy hałas z zewnątrz.

Do tego system rozpoznawania znaków drogowych, asystent parkowania, układ ostrzegania o pojazdach w martwym polu widzenia, asystent utrzymania pasa ruchu i tym podobne udogodnienia, za które pewnie będzie trzeba nieco dopłacić.

Cena nowego Zoe nie została oficjalnie podana. Czekamy też na potwierdzenie, kiedy nowe Zoe pojawi się w polskich salonach.Renault szczyci się dużym udziałem w rynku aut elektrycznych w Europie. W dużej mierze rzutuje na to sprzedaż we Francji, gdzie od lat panuje moda na rodzime pojazdy i wymóg kupowania aut elektrycznych przez instytucje państwowe. Trzeba przyznać, że już od lat 90-tych na francuskim rynku pojawiały się krótkoseryjne, całkiem dopracowane pojazdy, będące konwersjami aut spalinowych: Peugeot 106, Saxo i Berlingo electrique. Na początku tej dekady pojawiła się cała seria zero emisyjnych aut Renault, wśród których był nieudany Fluence Z.E., ale też obecny w ofercie do dziś elektryczny Kangoo Z.E. Piszę trochę o historii, bo mam wrażenie, że Francuzom długo nie udało się stworzyć, mimo zdobywania doświadczeń przez ostatnie 30 lat, takiego elektrycznego auta, które mogłoby rzeczywiście podbić rynek. Gdy w 2012 roku w sprzedaży pojawiło się Renault Zoe, wydawało się, że nastąpi przełom. Od momentu wprowadzenia na rynek do maja 2019 r. sprzedano 150000 sztuk Zoe i producent chwali się, że jest to najczęściej kupowane auto elektryczne na starym kontynencie. Trzeba brać poprawkę na to, od czego rozpocząłem: wielką miłość Francuzów do swoich aut. Na innych rynkach Zoe nie stało się wielkim hitem. Nie mogło rywalizować z iPhonami wśród EV, czyli autami Tesla Motors. Nie stanowiło też groźnej konkurencji dla wygodniejszego i bardziej funkcjonalnego Leaf’a. Przegrywało u nas nawet z importowanymi zza oceanu elektrycznymi zabawkami, jak Fiat 500e, bo brakowało mu stylu i… baterii. Przez wiele lat koncern Renault sprzedawał bowiem „gołe ZOE”, a baterie trzeba było dzierżawić. Na rynku wtórnym stanowiło to duży problem, bo sprowadzanych pojazdów nie można było w łatwy sposób doposażyć w akumulatory i w związku z tym stawały się właściwie bezużyteczne. Druga generacja Zoe zadebiutowała 30.11.2016 r. i wówczas zaimplementowano (nadal dzierżawione) większe, 40 kWh pakiety akumulatorów, które dawały możliwość przejechania nawet do 300 km, na jednym ładowaniu. Moim zdaniem II generacja, to był raczej face lifting pierwszej, ale trzymajmy się dla porządku nomenklatury Renault. Również tym razem Zoe nie zawładnęło masowo sercami kierowców, prawdopodobnie z powodu przestarzałego wnętrza i kłopotu z akumulatorami. Może teraz nastąpi prawdziwy przełom i nowe Zoe będzie tym francuskim elektrykiem, który zjedna sobie życzliwość setek tysięcy nie tylko francuskich kierowców, ceniących zalety elektromobilności.To, co najistotniejsze w aucie elektrycznym – zasięg, w Zoe III, ma stanowić jego mocną stronę. Bateria (sprzedawana w komplecie z autem, nie dzierżawiona) o pojemności 52 kWh zapewni do 390 km (WLTP), przy zachowaniu wielkości poprzedniej baterii.Jeśli chodzi o ładowanie, to ujawnione dane też brzmią zachęcająco. Ładowanie od 0% do 100% potrwa 9 godzin i 25 minut przy użyciu 7 kW Wallbox’a i pokładowej ładowarki. Z tzw. słupka możemy podać 22 kW prądu przemiennego przez złącze typu 2, co pozwala odzyskać do 125 kilometrów zasięgu w ciągu 1 godziny.Zoe III będzie można ładować też prądem stałym do 50 kW, czyli na przykład w 30 minut uzyskamy wystarczająco dużo energii, aby pokonać około 150 kilometrów.Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w mniej niż 10 sekund. Tu pojawia się pytanie o ile mniej, bo 10 s to nie jest wynik rewelacyjny dla EV. Kierowcy aut elektrycznych, czy się do tego przyznają, czy nie, zazwyczaj cenią sobie możliwość raptownego przyspieszenia i zawstydzenia posiadaczy aut spalinowych.Producent chwali się, że silnik R135 ma moment obrotowy 245 Nm, co pozwala na przyspieszenie od 80 do 120 km/h w 7,1 sekundy.W anglojęzycznej informacji o nowym Zoe wymienia się nowoczesne atrybuty, jak: system Renault EASY CONNECT, duży, 10-calowy wyświetlacz kierowcy, 9,3-calowy ekran dotykowy, system multimedialny Renault EASY LINK i nowy tryb miejski.Bardziej drapieżny styl nadaje autu przedni zderzak z chromowanymi elementami. Światła mijania i przeciwmgłowe są LED-owe, podobnie jak wszystkie tylne. Mocnym argumentem przemawiającym za nowym Zoe jest całkowicie nowe wnętrze. W przeciwieństwie do wersji dotychczasowej umieszczono tu miękkie, elastyczne tworzywa, a matowa faktura przeprojektowanego panelu sterowania tworzy podobno bardzo przytulną atmosferę. Do wykończenia wersji ZEN służy nowa tapicerka z tkaniny pochodzącej w 100% z recyklingu.Zeo III wyróżniać będą trzy nowe kolory nadwozia: Celadon Blue, Flame Red i Quartz White. To nowe kolory, choć w gamie są także do wyboru inne, już spotykane.Pojawi się też nowa dźwignia zmiany biegów z trybem B (wzmożona rekuperacja),automatyczny hamulec postojowy, możliwość ładowania indukcyjnego… ale niestety tylko baterii telefonu, nie auta. Izolująca akustycznie szyba przednia zmniejszy hałas z zewnątrz.Do tego system rozpoznawania znaków drogowych, asystent parkowania, układ ostrzegania o pojazdach w martwym polu widzenia, asystent utrzymania pasa ruchu i tym podobne udogodnienia, za które pewnie będzie trzeba nieco dopłacić. Cena nowego Zoe nie została oficjalnie podana. Czekamy też na potwierdzenie, kiedy nowe Zoe pojawi się w polskich salonach.Renault szczyci się dużym udziałem w rynku aut elektrycznych w Europie. W dużej mierze rzutuje na to sprzedaż we Francji, gdzie od lat panuje moda na rodzime pojazdy i wymóg kupowania aut elektrycznych przez instytucje państwowe. Trzeba przyznać, że już od lat 90-tych na francuskim rynku pojawiały się krótkoseryjne, całkiem dopracowane pojazdy, będące konwersjami aut spalinowych: Peugeot 106, Saxo i Berlingo electrique. Na początku tej dekady pojawiła się cała seria zero emisyjnych aut Renault, wśród których był nieudany Fluence Z.E., ale też obecny w ofercie do dziś elektryczny Kangoo Z.E. Piszę trochę o historii, bo mam wrażenie, że Francuzom długo nie udało się stworzyć, mimo zdobywania doświadczeń przez ostatnie 30 lat, takiego elektrycznego auta, które mogłoby rzeczywiście podbić rynek. Gdy w 2012 roku w sprzedaży pojawiło się Renault Zoe, wydawało się, że nastąpi przełom. Od momentu wprowadzenia na rynek do maja 2019 r. sprzedano 150000 sztuk Zoe i producent chwali się, że jest to najczęściej kupowane auto elektryczne na starym kontynencie. Trzeba brać poprawkę na to, od czego rozpocząłem: wielką miłość Francuzów do swoich aut. Na innych rynkach Zoe nie stało się wielkim hitem. Nie mogło rywalizować z iPhonami wśród EV, czyli autami Tesla Motors. Nie stanowiło też groźnej konkurencji dla wygodniejszego i bardziej funkcjonalnego Leaf’a. Przegrywało u nas nawet z importowanymi zza oceanu elektrycznymi zabawkami, jak Fiat 500e, bo brakowało mu stylu i… baterii. Przez wiele lat koncern Renault sprzedawał bowiem „gołe ZOE”, a baterie trzeba było dzierżawić. Na rynku wtórnym stanowiło to duży problem, bo sprowadzanych pojazdów nie można było w łatwy sposób doposażyć w akumulatory i w związku z tym stawały się właściwie bezużyteczne. Druga generacja Zoe zadebiutowała 30.11.2016 r. i wówczas zaimplementowano (nadal dzierżawione) większe, 40 kWh pakiety akumulatorów, które dawały możliwość przejechania nawet do 300 km, na jednym ładowaniu. Moim zdaniem II generacja, to był raczej face lifting pierwszej, ale trzymajmy się dla porządku nomenklatury Renault. Również tym razem Zoe nie zawładnęło masowo sercami kierowców, prawdopodobnie z powodu przestarzałego wnętrza i kłopotu z akumulatorami. Może teraz nastąpi prawdziwy przełom i nowe Zoe będzie tym francuskim elektrykiem, który zjedna sobie życzliwość setek tysięcy nie tylko francuskich kierowców, ceniących zalety elektromobilności.To, co najistotniejsze w aucie elektrycznym – zasięg, w Zoe III, ma stanowić jego mocną stronę. Bateria (sprzedawana w komplecie z autem, nie dzierżawiona) o pojemności 52 kWh zapewni do 390 km (WLTP), przy zachowaniu wielkości poprzedniej baterii.Jeśli chodzi o ładowanie, to ujawnione dane też brzmią zachęcająco. Ładowanie od 0% do 100% potrwa 9 godzin i 25 minut przy użyciu 7 kW Wallbox’a i pokładowej ładowarki. Z tzw. słupka możemy podać 22 kW prądu przemiennego przez złącze typu 2, co pozwala odzyskać do 125 kilometrów zasięgu w ciągu 1 godziny.Zoe III będzie można ładować też prądem stałym do 50 kW, czyli na przykład w 30 minut uzyskamy wystarczająco dużo energii, aby pokonać około 150 kilometrów.Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w mniej niż 10 sekund. Tu pojawia się pytanie o ile mniej, bo 10 s to nie jest wynik rewelacyjny dla EV. Kierowcy aut elektrycznych, czy się do tego przyznają, czy nie, zazwyczaj cenią sobie możliwość raptownego przyspieszenia i zawstydzenia posiadaczy aut spalinowych.Producent chwali się, że silnik R135 ma moment obrotowy 245 Nm, co pozwala na przyspieszenie od 80 do 120 km/h w 7,1 sekundy.W anglojęzycznej informacji o nowym Zoe wymienia się nowoczesne atrybuty, jak: system Renault EASY CONNECT, duży, 10-calowy wyświetlacz kierowcy, 9,3-calowy ekran dotykowy, system multimedialny Renault EASY LINK i nowy tryb miejski.Bardziej drapieżny styl nadaje autu przedni zderzak z chromowanymi elementami. Światła mijania i przeciwmgłowe są LED-owe, podobnie jak wszystkie tylne. Mocnym argumentem przemawiającym za nowym Zoe jest całkowicie nowe wnętrze. W przeciwieństwie do wersji dotychczasowej umieszczono tu miękkie, elastyczne tworzywa, a matowa faktura przeprojektowanego panelu sterowania tworzy podobno bardzo przytulną atmosferę. Do wykończenia wersji ZEN służy nowa tapicerka z tkaniny pochodzącej w 100% z recyklingu.Zeo III wyróżniać będą trzy nowe kolory nadwozia: Celadon Blue, Flame Red i Quartz White. To nowe kolory, choć w gamie są także do wyboru inne, już spotykane.Pojawi się też nowa dźwignia zmiany biegów z trybem B (wzmożona rekuperacja),automatyczny hamulec postojowy, możliwość ładowania indukcyjnego… ale niestety tylko baterii telefonu, nie auta. Izolująca akustycznie szyba przednia zmniejszy hałas z zewnątrz.Do tego system rozpoznawania znaków drogowych, asystent parkowania, układ ostrzegania o pojazdach w martwym polu widzenia, asystent utrzymania pasa ruchu i tym podobne udogodnienia, za które pewnie będzie trzeba nieco dopłacić. Cena nowego Zoe nie została oficjalnie podana. Czekamy też na potwierdzenie, kiedy nowe Zoe pojawi się w polskich salonach.Renault szczyci się dużym udziałem w rynku aut elektrycznych w Europie. W dużej mierze rzutuje na to sprzedaż we Francji, gdzie od lat panuje moda na rodzime pojazdy i wymóg kupowania aut elektrycznych przez instytucje państwowe. Trzeba przyznać, że już od lat 90-tych na francuskim rynku pojawiały się krótkoseryjne, całkiem dopracowane pojazdy, będące konwersjami aut spalinowych: Peugeot 106, Saxo i Berlingo electrique. Na początku tej dekady pojawiła się cała seria zero emisyjnych aut Renault, wśród których był nieudany Fluence Z.E., ale też obecny w ofercie do dziś elektryczny Kangoo Z.E. Piszę trochę o historii, bo mam wrażenie, że Francuzom długo nie udało się stworzyć, mimo zdobywania doświadczeń przez ostatnie 30 lat, takiego elektrycznego auta, które mogłoby rzeczywiście podbić rynek. Gdy w 2012 roku w sprzedaży pojawiło się Renault Zoe, wydawało się, że nastąpi przełom. Od momentu wprowadzenia na rynek do maja 2019 r. sprzedano 150000 sztuk Zoe i producent chwali się, że jest to najczęściej kupowane auto elektryczne na starym kontynencie. Trzeba brać poprawkę na to, od czego rozpocząłem: wielką miłość Francuzów do swoich aut. Na innych rynkach Zoe nie stało się wielkim hitem. Nie mogło rywalizować z iPhonami wśród EV, czyli autami Tesla Motors. Nie stanowiło też groźnej konkurencji dla wygodniejszego i bardziej funkcjonalnego Leaf’a. Przegrywało u nas nawet z importowanymi zza oceanu elektrycznymi zabawkami, jak Fiat 500e, bo brakowało mu stylu i… baterii. Przez wiele lat koncern Renault sprzedawał bowiem „gołe ZOE”, a baterie trzeba było dzierżawić. Na rynku wtórnym stanowiło to duży problem, bo sprowadzanych pojazdów nie można było w łatwy sposób doposażyć w akumulatory i w związku z tym stawały się właściwie bezużyteczne. Druga generacja Zoe zadebiutowała 30.11.2016 r. i wówczas zaimplementowano (nadal dzierżawione) większe, 40 kWh pakiety akumulatorów, które dawały możliwość przejechania nawet do 300 km, na jednym ładowaniu. Moim zdaniem II generacja, to był raczej face lifting pierwszej, ale trzymajmy się dla porządku nomenklatury Renault. Również tym razem Zoe nie zawładnęło masowo sercami kierowców, prawdopodobnie z powodu przestarzałego wnętrza i kłopotu z akumulatorami. Może teraz nastąpi prawdziwy przełom i nowe Zoe będzie tym francuskim elektrykiem, który zjedna sobie życzliwość setek tysięcy nie tylko francuskich kierowców, ceniących zalety elektromobilności.To, co najistotniejsze w aucie elektrycznym – zasięg, w Zoe III, ma stanowić jego mocną stronę. Bateria (sprzedawana w komplecie z autem, nie dzierżawiona) o pojemności 52 kWh zapewni do 390 km (WLTP), przy zachowaniu wielkości poprzedniej baterii.Jeśli chodzi o ładowanie, to ujawnione dane też brzmią zachęcająco. Ładowanie od 0% do 100% potrwa 9 godzin i 25 minut przy użyciu 7 kW Wallbox’a i pokładowej ładowarki. Z tzw. słupka możemy podać 22 kW prądu przemiennego przez złącze typu 2, co pozwala odzyskać do 125 kilometrów zasięgu w ciągu 1 godziny.Zoe III będzie można ładować też prądem stałym do 50 kW, czyli na przykład w 30 minut uzyskamy wystarczająco dużo energii, aby pokonać około 150 kilometrów.Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w mniej niż 10 sekund. Tu pojawia się pytanie o ile mniej, bo 10 s to nie jest wynik rewelacyjny dla EV. Kierowcy aut elektrycznych, czy się do tego przyznają, czy nie, zazwyczaj cenią sobie możliwość raptownego przyspieszenia i zawstydzenia posiadaczy aut spalinowych.Producent chwali się, że silnik R135 ma moment obrotowy 245 Nm, co pozwala na przyspieszenie od 80 do 120 km/h w 7,1 sekundy.W anglojęzycznej informacji o nowym Zoe wymienia się nowoczesne atrybuty, jak: system Renault EASY CONNECT, duży, 10-calowy wyświetlacz kierowcy, 9,3-calowy ekran dotykowy, system multimedialny Renault EASY LINK i nowy tryb miejski.Bardziej drapieżny styl nadaje autu przedni zderzak z chromowanymi elementami. Światła mijania i przeciwmgłowe są LED-owe, podobnie jak wszystkie tylne. Mocnym argumentem przemawiającym za nowym Zoe jest całkowicie nowe wnętrze. W przeciwieństwie do wersji dotychczasowej umieszczono tu miękkie, elastyczne tworzywa, a matowa faktura przeprojektowanego panelu sterowania tworzy podobno bardzo przytulną atmosferę. Do wykończenia wersji ZEN służy nowa tapicerka z tkaniny pochodzącej w 100% z recyklingu.Zeo III wyróżniać będą trzy nowe kolory nadwozia: Celadon Blue, Flame Red i Quartz White. To nowe kolory, choć w gamie są także do wyboru inne, już spotykane.Pojawi się też nowa dźwignia zmiany biegów z trybem B (wzmożona rekuperacja),automatyczny hamulec postojowy, możliwość ładowania indukcyjnego… ale niestety tylko baterii telefonu, nie auta. Izolująca akustycznie szyba przednia zmniejszy hałas z zewnątrz.Do tego system rozpoznawania znaków drogowych, asystent parkowania, układ ostrzegania o pojazdach w martwym polu widzenia, asystent utrzymania pasa ruchu i tym podobne udogodnienia, za które pewnie będzie trzeba nieco dopłacić. Cena nowego Zoe nie została oficjalnie podana. Czekamy też na potwierdzenie, kiedy nowe Zoe pojawi się w polskich salonach.

Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum

bottom of page